szok i niedowierzanie
Zupełnie siebie nie rozumiem. Skutecznie odtrącam od siebie ludzi. Celowo, choć chyba z nadzieją, że jeśli zamknę drzwi przed kimś... ta osoba wejdzie oknem. To złudne. Tak bardzo chciałabym otworzyć swoje serce - takie martwe mam, nieczułe... tak marze o tym. I im więcej chęci we mnie, tym bardziej zamykam się na całą resztę. Bez sensu.
Byłeś nadzieją... nadzieją, której tak bardzo się bałam. I kiedy uwierzyłam... jestem jeszcze bardziej samotna niż zanim Cię poznałam.